Recenzja

Droga ułana

Droga młodego człowieka w pierwszej dekadzie dwudziestego wieku była dość wyboista. Jeżeli miał zdolności, techniczne umiejętności, pasję, energię to mógł studiować na uniwersytecie technicznym. Były to jeszcze czasy zaborów. Ryszarda Bolesławskiego vel Ryszarda Srzednickiego, autora tych wspomnień pociągały nauki rolnicze – wstąpił na Uniwersytet w Odessie. Ale jak młody niespokojny duch został w końcu aktorem kultowego wówczas MCHAT-u (Moskiewskiego Akademickiego Teatru Artystycznego). Udziełał się tam nie tylko jako aktor ale i reżyser, zagrał w kilku ówczesnych głośnych filmach, między innymi w niemym „Car Iwan Wasiliewicz Groźny” w reżyserii Aleksandra Iwanowa Gaja.

 

A że czasy były niespokojne, mówiło się już o zbliżającej się wojnie, na fali patriotycznych uniesień wstąpił na ochotnika, w randze podporucznika do jednego z dwóch szwadronów kawalerii – powołanego w Rosji Legionu Puławskiego. Z utworzonym na jego bazie 1. Pułkiem Ułanów Polskich walczył z Niemcami, ranny wraca do Moskwy.

Młodzi ludzie tacy jak on, wychowani w duchu wolności, marzeń o wolnej odrodzonej po przeszło stu latach zaborów Polsce wierzyli, iż walcząc w imieniu cara Mikołaja Drugiego, walczą o wolność wymarzonej ojczyzny.  Niestety historia płata nam figle i czasem toczy się kołem jakby była w stanie totalnej nieważkości. Koleje jego losów podobne są do wielu podobnych mu wspomnień i relacji. Bolesławski lubi opowiadać, jako człowiek teatru a potem filmu wie, że umiejętna narracja, poparta realnymi wydarzeniami w których brał udział zastąpi niejedną wymyśloną fabułę. Bowiem historia dziejąca się wtedy na jego oczach rozorała Europę krwawą blizną wojennych zmagań. Stanęły naprzeciw siebie kajzerowskie Niemcy, wielka obciążona samodzierżawiem Rosja i ogromne obszarowo, ale osłabione cesarskie Austro-Węgry. Obietnica powstania wolnej Polski była częścią propagandy i polityki ówczesnych europejskich mocarstw, które potrzebowały na gwałt „armatniego mięsa”.

Bolesławski pisze szczerze jak było, a wiadomo, że frontowa rzeczywistość jest bardziej okrutna od najlepszego nawet wojennego filmu. To co działo się na oczach tego niespełna siedemnastoletniego młodego ułana, który wcześniej ukończył carską Twerską Szkołę Oficerską Kawalerii przerosło jego wyobraźnię. Często był niemym świadkiem ewidentnego zła, często zbrodni, której nie mógł zapobiec. Mimo, że to kłóciło się z jego światopoglądem,wiarą i charakterem wiedział, że prędzej czy później zawiedzie go to do wolnej wymarzonej Ojczyzny. Wtedy takie hasła jak „Bóg, honor i ojczyzna” były jak cywilny katechizm – wymawiało się te słowa z z należną czcią niczym modlitwę. Jednak słowa nie są wstanie oddać poświęcenia tych młodych ludzi, którzy marzyli nie tylko o wolnej Polsce, ale także o własnym miejscu w życiu, realizacji swoich zawodowych aspiracji. A było to mimo zaborów, bardzo dobrze wykształcone pokolenie. Pełni inwencji młodzi inteligenci.

Srzednicki vel Bolesławski został po wyjeździe do USA znanym filmowcem, w Polsce kręcił filmy dla wojska – m.in. „Cud nad Wisłą z 1921 roku. Później na emigracji został dyrektorem inscenizacji w American Laboratory Theatre w Nowym Jorku. W latach trzydziestych nakręcił ponad dwadzieścia filmów, m.in. „Ludzi w bieli” z Clarkiem Gablem, „Ogród Allaha” z Marleną Dietrich czy „Malowaną zasłonę” z Gretą Garbo. Jego filmy przedstawiał p. Janicki w swoim programie „Stare kino”.

Wspomnienia Bolesławskiego jak napisał we „Wstępie” wydawca Andrzej Palacz nie są stricte pamiętnikiem tamtych dni. Autor „Drogi ułana” zmienia często nazwiska, nazwy miejscowości, stara się im nadać wymiar uniwersalny. Wie, że dobrze opowiedziana historia choćby sklecona z kilku wątków doskonale się czyta. Przecież nie chodziło mu o to abyśmy śledzili z topograficzną mapką drogę jego pułku ułanów, lecz doświadczyli literackiego déjà vu. Odbyli z nim tą młodzieńczą eskapadę za którą krył się w oczach jego kolegów obraz odrodzonej po przeszło stuletniej niewoli wolnej Polski. To jej obraz i cień prowadził ich przez linie okopów, wyludnione wsie, głód, choroby, śmierć. Wielu z nich nie dożyje tej wiekopomnej chwili oddając, to co mieli najcenniejszego - własne życie. Teraz wielu z młodych ludzi zastanawia się, gdyby była np. wojna, czy warto poświęcić własne niepowtarzalne życie. Oni mając inny wybór wybrali ten, który dyktowało im serce i wychowanie: „Bóg, honor i ojczyzna”. Ci co przeżyli udowodnili to budując zręby wolnej ojczyzny II Rzeczypospolitej.

Może wielu młodym wydać się to egzaltowane, niezgodne z dzisiejszą modą na „kapitulację” i obojętność, bo jak śpiewała Maria Peszek „Gdyby była wojna, byłabym spokojna, po kanałach z karabinem nie biegałabym, nie oddałabym ci, Polsko, ani jednej kropli krwi. Sorry Polsko”, ale to nie była ich piosenka, oni nie znali takich słów. Nawet jeśli je znali, to nigdy nie zaśpiewali by ich w ten sposób. Byłoby to niegodne honoru polskiego ułana.

 

 

 

 

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Droga ułana
  • Podtytuł: Wspomnienia oficera 1. Pułku Ułanów Polskich
  • Seria/cykl: Wspomnienia
  • ISBN: 978-83-64066-08-5
  • EAN13: 978834066085
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 260
  • Format: 13.5 x 20.5 cm
  • Okładka: Twarda
  • Autor: Ryszard Bolesławski
  • Tłumacze:
    • Gatunek: Literatura faktu
    • Wydawca: Wydawnictwo Inicjał Andrzej Palacz
    • Miejsce wydania: Warszawa

    Poinformuj Redakcję

    Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

    Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

    Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

    Zaloguj się


    Zarejestruj się

    Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

    Zarejestruj się

    Wyloguj się