"Głębia", Hennig Mankell

"Głębia", Hennig Mankell

"Głębia" dowodzi, jak doskonałym twórcą Mankell był poza gatunkiem kryminału.

Udostępnij

Grupa Foksal poleca Państwa uwadze powieść Henninga Mankella zatytułowaną "Glębia". I nie jest to kryminał. Premiera 27 września 2017.

Fragment książki:

Za każdym razem, kiedy zamierzał obejrzeć swoją twarz, robił głęboki wdech. Zupełnie, jakby przygotowywał się na zanurzenie się w głębokiej wodzie. Wyobrażał sobie, że z lusterka spojrzy na niego jakaś obca twarz.

Przez jego ciało przetaczała się fala ulgi, kiedy widział w lusterku swoje oczy, pomarszczone czoło i bliznę nad lewym okiem.

Przyglądał się swojej twarzy i zastanawiał się, kim jest. Na pewno był mężczyzną, który zrobił karierę w szwedzkiej flocie, żywiącym nadzieję, że pewnego dnia obejmie dowództwo nad wytyczaniem tajnych tras militarnych dla Królewskiej Marynarki Wojennej.

Ale czy był kimś jeszcze?

Widział w sobie człowieka, który nieustannie mierzy odległości i ocenia głębokość. Zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w niezmierzonych jeszcze oceanach swojego wnętrza.

Przesunął dłonią po obu policzkach i odłożył lusterko do etui. Był również mężczyzną, który zmienił nazwisko. Jego ojciec zmarł w pierwszych dniach marca 1912 roku. Kilka tygodni przed tym, jak na nowo wybudowanym stadionie w Sztokholmie rozpoczęły się igrzyska olimpijskie, Lars złożył wniosek o zmianę nazwiska w Królewskim Urzędzie Patentów i Administracji Publicznej. Aby zwiększyć dystans do zmarłego ojca, poprosił o dodanie nazwiska panieńskiego matki między swoje imię a nazwisko Svartman. Matka zawsze starała się go chronić przed zmiennym w nastrojach i wiecznie rozdrażnionym ojcem. W tamtej chwili ojciec już nie żył, lecz nawet martwi ludzie potrafią stwarzać zagrożenie. Nazwisko matki miało już zawsze stanowić bezpieczny bufor między nim a nazwiskiem ojca.

Odłożył etui na bok i podniósł wieko drewnianej skrzyneczki, którą postawił na stoliku o wysokim rancie zabezpieczającym przed zsuwaniem się przedmiotów podczas sztormu. Były w niej cztery zegarki. Trzy wskazywały dokładnie tę samą godzinę. Miały za zadanie nawzajem się pilnować. Czwarty, ten, który Lars Tobiasson-Svartman odziedziczył po ojcu, miał nieruchome wskazówki. Na nim czas się zatrzymał.

Zamknął zegarki z powrotem w drewnianej skrzynce. Trzy wskazywały mu czas, czwarty wskazywał śmierć.


Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się